Futbolfejs.pl o meczu

Wiosna w pierwszej lidze rozpoczęła się od zwycięstwa Zagłębia w Suwałkach. Wigry nadal są więc niezwykle gościnne, to była ich ósma domowa porażka w dziesiątym meczu. Albo szybko to się zmieni, albo będą miały duży problem z utrzymaniem. A Zagłębie? Wysłało sygnał, że o awans walczy od pierwszej wiosennej kolejki.

My także byliśmy w samym sercu wydarzeń podczas inauguracji pierwszej ligi, bowiem – zgodnie z tym, o czym informowaliśmy – Wigry zagrały z logo Futbolfejs.pl na koszulkach.

W Wigrach – pięciu nowych w pierwszym składzie

To nie przypadek, że po jesieni oba zespoły dzieliło 13 miejsc w tabeli i że przed rundą rewanżową oba mają zupełnie inne cele. Wigry myślą o tym, by jak najszybciej wydostać się ze strefy spadkowej, Zagłębie – by dopaść kogoś z duetu liderów: Wisłę bądź Arkę. Faworyt w Suwałkach mógł być więc tylko jeden i ten faworyt nie zawiódł.
Goście zasłużenie wygrali 2:0, choć dobry futbol pokazali tylko w pierwszym kwadransie. Wystarczyło, by w tym czasie zyskać bramkową przewagę, na którą Wigry nie były w stanie odpowiedzieć. Nie do zatrzymania dla gospodarzy był Žarko Udovičić (bezsprzecznie najlepszy piłkarz meczu), kapitalną robotę w środku pola wykonał Sebastian Dudek (plus strzelił pięknego gola z dystansu) i to w zasadzie rozbroiło gospodarzy. Szkoda, bo Wigry mają potencjał na dużo, dużo więcej.

W wyjściowej jedenastce gospodarzy pojawiło się aż pięciu piłkarzy pozyskanych zimą (szósty wszedł po przerwie). I każdy z nich oddzielnie prezentował się przyzwoicie. Problem w tym, że jeszcze nie można o nich powiedzieć, by byli odpowiednio zmontowanymi trybikami w jednej machinie. Na razie każdy sobie rzepkę skrobie.

Kozak pokazał się jak prawdziwy kozak!

Taki Omar Santana ma możliwości, by być jednym z najlepszych środkowych pomocników całego zaplecza ekstraklasy. W pierwszej kolejce kwadrans zajęło mu wejście w mecz. I to w obu połowach, więc łatwo policzyć, że stracił 1/3 całego spotkania. Albo był zmarznięty i musiał się jakoś dostosować do zerowej temperatury, albo wciąż poznaje zespół. Chorwat Maro Brtan to samo. Z przodu próbował szarpać Kamil Zapolnik, ale bez należytego wsparcia to szarpanie z góry skazane było na porażkę. W obronie przyzwoicie spisywał się Martin Baran, tylko co z tego, skoro to po jego wybiciu zaczęło się całe nieszczęście Wigier, bo do bezpańskiej piłki dobiegł Dudek i strzelił nie do obrony. Wreszcie piąty z tych nowych to młodziutki (18 lat) Miłosz Kozak. I to on był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w zespole gospodarzy. Chłopak pozyskany z rezerw Legii grał bez żadnych kompleksów, kilka jego zagrań zapachniało naprawdę wielką piłką. No i świetnie dośrodkowuje z rzutów wolnych i rożnych. Gdyby miał należyte wsparcie w zmarzniętym Santanie, Wigry pewnie tego meczu by nie przegrały.

Mądre Zagłębie będzie walczyć o pełną pulę

Tak czy inaczej możliwości tego zespołu są zupełnie nieadekwatne do miejsca, jakie obecnie zajmuje. I myślimy, że to (miejsce, nie potencjał) szybko zacznie się zmieniać. Trener Donatas Vencevičius naprawdę ma w kim wybierać.
A goście? Cóż, niedawno rozmawialiśmy ze szkoleniowcem Zagłębia Arturem Derbinem, który powiedział nam, że ma zespół na ekstraklasę. I myślę, że można zacząć mu wierzyć. W Suwałkach Zagłębie nie pokazało jakiegoś wielkiego futbolu, ale pokazało co innego – niezwykle mądrą i ekonomiczną grę. Jak na beniaminka, zaskoczenie i ogromny szacunek. Bez zbytniego forsowania, oszczędnie gospodarując siłami, pewnie zdobyło trzy punkty. Najpierw strzelając gola w pierwszym kwadransie, kiedy miało miażdżącą przewagę, potem dobijając rywala kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego (Krzysztof Markowski). A przecież trzeba pamiętać, że dla tego zespołu wielka gra dopiero się zacznie. W następny piątek mecz w Gdyni z Arką, a potem bój o finał Pucharu Polski z Lechem.

Filmowe kulisy meczu: