Mimo, że jako pierwsi z gola cieszyć mogli się suwalczanie, to goście zdecydowanie lepiej weszli w dzisiejsze spotkanie. Stal od pierwszych sekund przejęła inicjatywę i starała się zagrozić bramce Hieronima Zocha. Nieskuteczność przyjezdnych zemściła się na nich w 28. minucie. Zamieszanie w polu karnym, piłkę szczęśliwie dograł Patryk Mularczyk, a egzekucji dokonał Mariusz Rybicki. Radość nie potrwała jednak długo i szybko zamieniła się w sportową złość. Dwa szybkie ciosy Krzysztofa Danielewicza w 37. oraz 43. minucie i do przerwy górą byli podopieczni trenera Myśliwca.

Po zmianie stron Stal znów ruszyła do ataku. W 57. minucie prowadzenie podwyższył Paweł Oleksy. Wszystko wskazywało na to, że nic nie zagrozi już liderowi i „Stalowcy” wróca do Rzeszowa z kolejnym kompletem punktów.

Kluczowym dla końcowych losów spotkania wydarzeniem była jednak czerwona kartka dla Bartłomieja Poczobuta. W ostatnich 20 minutach goście zdani byli więc na grę w osłabieniu. Czas leciał nieubłaganie, a trener Grzegorz Mokry dokonał ostatnich roszad w szeregach Wigier. Pełni wiary wkroczyliśmy w doliczony czas gry. W 93. minucie Dawid Krzyżański został nieprzepisowo zatrzymany w polu karnym rywali, a arbiter wskazał na wapno. Do piłki podszedł Michał Żebrakowski i pewnym uderzeniem zamienił „11” na gola kontaktowego. Stal wznowiła grę, a biało-niebiescy całym zespołem ruszyli po wyrównanie. Rozpaczliwa wrzutka pod bramkę Kaczorowskiego, futbolówka trafiła na głowę świeżo wprowadzonego Kosei Iwao, a japoński napastnik pokonał golkiper gości. Stadion przy #Z26 oszalał, a po ostatnim gwizdku suwalskie Wigry mogły cieszyć się z jakże cennego remisu.