Zapraszamy do zapoznania się z fragmentami niektórych informacji prasowych o sobotnim spotkaniu Motor-Wigry.
RADIO5.COM.PL:
W meczu II ligi piłkarskiej Wigry Suwałki zremisowały w Lublinie z Motorem 1:1. Gola dla suwalczan zdobył w 2 minucie z rzutu karnego Tomasz Tuttas. Wyrównał w 51. Chorwat Ivan Jovanović. Wigry dominowały w I połowie. Szybko strzeliły gola, a później miały jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku. Blisko zdobycia gola byli m.in. Tuttas, Atanacković i Luksys. Druga połowa była bardziej wyrównana. Gospodarze mieli więcej klarownych sytuacji. Wykorzystali tylko jedną, po błędzie suwalczan w środku boiska. Losy meczu mógł jeszcze odwrócić Grudzinski, który tuż przed końcem spotkania nie wykorzystał znakomitej sytuacji pod bramką Motoru. W środę Wigry zmierzą się na wyjeździe z Olimpią Elbląg.
SUWALKI24.PL:
Po trzech zwycięstwach i porażce u siebie piłkarze suwalskich Wigier w sobotę zagrali po raz pierwszy wiosną na wyjeździe. I to zagrali dobry mecz, o czym świadczy nie tylko gra, ale i wynik 1:1 z Motorem Lublin.
Powody do radości suwalczanie mieli już w 2 min. kiedy po faulu na Tomaszu Tuttasie sam poszkodowany ładnym, technicznym strzałem z rzutu karnego dał Wigrom prowadzenie 1:0. To piąty wiosną, a siódmy w II lidze gol Tomka, dziś snajpera numer „1” w zespole Donatasa Venceviciusa. W pierwszej połowie szansę na podwyższenie wyniku miał jeszcze Serb Aleksandar Atanacković, ale jego strzał obronił bramkarz Motoru.
Druga połowa zaczęła się dla suwalczan fatalnie. W 51 min., po błędzie w środku pola piłkę przejęli gospodarze, wyprowadzili kontrę, która celnym strzałem zakończył Chorwat Ivan Jovanović. W ostatnich minutach meczu szans na zmianę wyniku nie wykorzystali najpierw zawodnik Motoru Damian Kądzior, a następnie suwalczanin Paweł Grudziński.
DZIENNIKWSCHODNI.PL:
Po blisko pięciu miesiącach przerwy Motor wrócił na stadion przy Al. Zygmuntowskich.
Grać jednak nie było za bardzo dla kogo, bo na trybunach znowu zasiadła jedynie garstka widzów, wśród których większość stanowili działacze, trenerzy i piłkarze innych drużyn z woj. lubelskiego.
Najbardziej zagorzali fani „żółto-biało-niebieskich” nadal bojkotują mecze u siebie. Ich protest przybrał jednak nową formę. Zebrali się przed główną bramą stadionu i stamtąd prowadzili doping. Około 150 kibicom animuszu wystarczyło jednak na niecałą pierwszą połowę. Jeszcze przed przerwą śpiewy ucichły, a plac, który zajmowali, opustoszał.
Piłkarze Motoru rozpoczęli ten mecz najgorzej jak mogli. Już w 2 min, podczas pierwszej akcji gości, Tomasz Ptak powalił w polu karnym szarżującego Tomasza Tuttasa i sędzia wskazał na rzut karny. Jego egzekutorem był sam poszkodowany, popisując się technicznym uderzeniem.
W tej sytuacji gospodarze zostali zmuszenie do natychmiastowych ataków. Efekt?
Najpierw groźnie na bramkę Wigier strzelił Michał Ciarkowski, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Później celniej przymierzył Damian Kądzior umieszczając piłkę w siatce, ale sędzia odgwizdał w tym momencie faul na jednym z suwalskich graczy. W końcówce pierwszej połowy dobrą szansę miał jeszcze Igor Migalewski, ale nie trafił głową w bramkę.
Zaraz po zmianie stron lublinianie wreszcie dopięli swego. Ciarkowski podał do Ivana Jovanovicia, ten przebiegł z piłką kilka metrów i płaskim strzałem po długim rogu umieścił ją w bramce. Mimo przewagi w kolejnych minutach Motor nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Najlepszą okazję ku temu zmarnował w 85 min Kądzior, który strzelił zbyt lekko i Karol Salik ze spokojem złapał tę piłkę.
SPORTOWEFAKTY.PL:
Nie minęło 60 sekund i poważny błąd popełnił Tomasz Ptak. Bezmyślnie sfaulował on w polu karnym Tomasza Tuttasa, a jedenastkę z zimną krwią wykorzystał sam poszkodowany. Ten nieoczekiwany prezent spowodował, że Wigry nie zamierzały forsować tempa gry.
Optymalną przewagę osiągnął Motor, lecz nie potrafił wypracować klarownych sytuacji podbramkowych. Wiele długich podań w kierunku napastników nie przyniosło spodziewanego efektu. Na prawej stronie boiska rządził Vincent Kayizzi, jednak koledzy nie wykorzystywali jego wrzutek.
Suwalski zespół nie ograniczył się do defensywy, ale również groźnie atakował. W 20. minucie świetny strzał Mariusza Baranowskiego obronił Ptak. Natomiast Motor najlepszą okazję zmarnował tuż przed przerwą, gdy Igor Migalewski główkował minimalnie obok słupka.
Obie drużyny miały kłopoty z precyzyjną grą na rozmokłej murawie, a sytuację jeszcze pogorszyły intensywne opady deszczu w przerwie. Sporo podań zarówno z jednej, jak i drugiej strony nie osiągało celu i adresaci musieli cofać się po piłkę.
Po zmianie stron Motor ekspresowo wyrównał. Michał Ciarkowski świetnym zagraniem uruchomił Ivana Jovanovicia, a ten płaskim strzałem z ostrego kąta umieścił piłkę w siatce. Gospodarze zwietrzyli szansę na zwycięstwo i mocniej przycisnęli przeciwnika.
Motor przeważał do ostatniego gwizdka sędziego, ale wyraźnie brakowało mu sił, by zdominować rywali i jedną szybką akcją rozstrzygnąć losy meczu. W końcówce swoje szanse miały jeszcze Wigry, jednakże ostatecznie obie drużyny musiały zadowolić się punktem.
BIALYSTOK.GAZETA.PL:
W sobotnim spotkaniu Wigry objęły prowadzenie już w drugiej minucie po rzucie karnym wykorzystanym przez Tomasza Tuttasa. Gospodarze wyrównali na początku drugiej połowy i mimo stwarzanych przez obie drużyny okazji na zdobycie decydującego trafienia, spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
– Mecz rozpoczął się pod nasze dyktando, Tomasz Tuttas był faulowany przez bramkarza rywali i wykorzystał jedenastkę – relacjonuje Łukasz Sołowiej, który wystąpił przeciw Motorowi na pozycji środkowego pomocnika. – W pierwszej połowie graliśmy bardzo konsekwentnie. Stworzyliśmy sobie jeszcze kilka sytuacji, po których mogliśmy podwyższyć rezultat, ale nie udało się ich wykorzystać. Druga połowa była trochę słabsza w naszym wykonaniu, Motor wyrównał i wracamy do Suwałk tylko z remisem.
Przed spotkaniem z Motorem trener Wigier, Donatas Vencevicius przestrzegał, że jego podopieczni nie tylko będą musieli zmierzyć się z gospodarzami walczącymi podobnie jak suwalski zespół o pozostanie w gronie II-ligowców, ale również ze złym stanem boiska.
– Jechaliśmy do Lublina ze świadomością, że czeka nas mecz walki na trudnym terenie, a boisko nie będzie sprzyjało finezyjnej grze. Nieliczni kibice, którzy przyszli na ten mecz, zobaczyli jednak Wigry bardzo zdeterminowane, walczące o każdy metr. Wywozimy z Lublina punkt, który szanujemy, ale pozostał niedosyt po tym meczu. Mogliśmy go wygrać. Nie ważne, czy występuje się u siebie czy na wyjeździe, czy na dobrze przygotowanej płycie czy na trudnym boisku, zawsze powinno się walczyć o trzy punkty. Bo przecież o to chodzi w piłce nożnej – mówi suwalski piłkarz.
W sobotę Łukasz Sołowiej po raz pierwszy w rundzie rewanżowej rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce. W spotkaniu z Motorem zagrał w środku pola obok Aleksandra Atanackovicia, choć jesienią występował głównie jako obrońca.
– Skupiałem się na zadaniach defensywnych, żeby Aleksandar miał więcej pola manewru w ofensywie. Czuję się na tej pozycji bardzo dobrze. Zobaczymy, jaką rolę w następnych meczach wyznaczy mi trener – tłumaczy Łukasz Sołowiej.
Po sobotnim remisie w meczu w Lublinie Wigry plasują się w tabeli na 13. pozycji, będąc w grupie siedmiu zespołów, które w walce o utrzymanie się w II lidze oddzielają pojedyncze punkty. Już w środę podopieczni Donatasa Venceviciusa rozegrają zaległe spotkanie 19. kolejki z Olimpią w Elblągu, a trzy dni później, w sobotę, zmierzą się u siebie ze Zniczem Pruszków.
– W tej rundzie często gramy co trzy dni, trzeba wziąć ten ciężar na barki – mówi piłkarz Wigier. – Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do rundy rewanżowej i nie obawiamy się, że to za duże obciążenie. Czekamy na mecz w Elblągu, który będzie równie trudny jak ten w Lublinie. Skupiamy się na nim i liczymy na zwycięstwo. Potrzebujemy punktów, bo za mało zdobyliśmy ich jesienią, kiedy wiele spotkań nieszczęśliwie się dla nas ułożyło. Często prowadziliśmy, a schodziliśmy z boiska pokonani. Zabrakło szczęścia, rutyny i boiskowego cwaniactwa. Mam nadzieję, że wiosną to odrobimy.