Zapraszamy do zapoznania się z fragmentami niektórych informacji prasowych o piątkowym spotkaniu Wigry-Limanovia.
RADIO5.COM.PL:
Wigry Suwałki zremisowały z Limanovią Limanowa 1:1. Prowadzenie dał gościom w 82 minucie Karamo Sane. Wyrównał w ostatniej akcji meczu Bartosz Widejko, który strzałem pod poprzeczkę pokonał znakomicie dysponowanego Waldemara Sotnickiego. Wcześniej bramkarz gości bronił jak w transie. Przynajmniej kilka razy uratował swój zespół przed stratą gola. Mecz obserwowało 2,5 tysiąca kibiców. Wigry komplementował trener gości Dariusz Siekliński. – Jesteśmy zadowoleni z tego jednego punktu. Graliśmy z bardzo groźnym zespołem, na którego terenie niejedna drużyna straci punkty. Nie jest bezpodstawną opinia, że Wigry są w tym sezonie pretendentem do zajęcia czołowych lokat- powiedział.
SUWALKI24.PL:
Mecz z beniaminkiem z Limanowej oglądało niemal 2,5 tysiąca kibiców. Przez ponad 20 minut doping zupełnie nie działał na ich pupili, którzy nie potrafili sforsować dobrze zorganizowanej, wysoko ustawionej defensywy gości. Wśród gospodarzy wyraźnie brakowało kontuzjowanego Mateusza Romachowa, którego na prawym skrzydle zastąpił inny młodzieżowiec, Paweł Omilianowicz. Suwalczanie przyspieszyli od 25 minuty i jeszcze przed przerwą powinni byli zdobyć przynajmniej trzy bramki. Dwie mógł strzelić Tomasz Tuttas. Po dośrodkowaniu Artura Bogusza uderzył z woleja, ale bramkarz Limanovii Waldemar Sotnicki zdołał sparować piłkę. Jeszcze lepszą okazję Tuttas zmarnował po wrzutce Marcina Tarnowskiego. Z ośmiu metrów przymierzył w sam róg i znowu golkiper gości był lepszy. Sotnicki popisał się po raz kolejny, broniąc strzał Bogusza zza linii pola karnego. Bez trudu złapał zaś piłkę po kiksie Omilianowicza.
W pierwszej połowie goście zrewanżowali się tylko dalekim strzałem Mariusza Mężyka, pewnie obronionym przez Karola Salika. Bramkarz Wigier uratował jeszcze swój zespół ubiegając Pawła Pyciaka, a w innej podobnej sytuacji wyręczył go Kamil Wenger.
W przerwie narzekającego na stłuczone żebra Omilianowicza zastąpił debiutujący w suwalskiej drużynie młodzieżowiec Piotr Karłowicz. Wypożyczony z Wisły Kraków napastnik oraz Adam Pomian, który po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się na boisku, trochę ożywili ataki Wigier, które kończyły się niestety tylko wywalczaniem rzutów rożnych.Taki efekt przyniósł szybki rajd Karłowicza, którego dośrodkowanie do Tuttasa przeciął obrońca przyjezdnych.
Po drugiej stronie boiska kontuzji doznał pechowy Adrian Karankiewicz, który po raz drugi w tym sezonie opuścił boisko na noszach. Na środku obrony zastąpił go Karol Drągowski i wkrótce, w 82 minucie Wigry straciły gola „z niczego”. Piłka trafiła do świeżo wprowadzonego na plac Senegalczyka Karamo Sane, który wykorzystując zagapienie suwalskiej defensywy wbiegł z nią w pole karne i mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Salikowi. To nie był koniec nieszczęść, bo na cztery minuty przed końcem za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Valentin Jeriomenko.
Mimo osłabienia, biało-niebiescy rzucili się do odrobienia straty i szybko zaprzepaścili trzy wyborne okazje. Strzał z daleka Aleksandara Atanackovicia kapitalnie obronił Sotnicki. Serbski pomocnik ładnie jeszcze uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu Pomiana, ale z linii bramkowej wybił ją obrońca gości. Drogi do bramki piłka nie znalazła także po uderzeniu Drągowskiego. Suwalczanie grali do końca i dopięli swego w ostatnich sekundach doliczonego czasu. Z prawej strony dośrodkował Karłowicz, a pięknym strzałem z powietrza bramkarza Limanovii pokonał Bartosz Widejko.
– Chcieliśmy wygrać ten mecz, przez cały czas mieliśmy przewagę i stwarzaliśmy okazje – ocenia trener Vencevicius. – Zabrakło skuteczności, a w paru sytuacjach moi podopieczni powinni szybciej rozgrywać piłkę – dorzuca.
SPORT.PL:
Losy piątkowego meczu rozstrzygnęły się w końcówce. Goście objęli prowadzenie w 82. minucie po strzale Karamo Sane. Niedługo potem drugą żółtą kartką ukarany został pomocnik Wigier Valentin Jeriomenko. Wydawało się, że Limanovia wykorzysta osłabienie suwalskiego zespołu i zdobędzie trzy punkty. Ataki grających w dziesiątkę gospodarzy przyniosły jednak efekt. Bartosz Widejko wyrównał w czwartej minucie doliczonego czasu gry.
– Straciliśmy bramkę „z niczego”, ale chwała chłopakom za to, że potrafili stworzyć w ostatnich pięciu minutach trzy sytuacje i jedną z nich wykorzystać – mówi prezes klubu z Suwałk. – Stało się to praktycznie na sekundę przed końcem spotkania. Akcję Aleksandara Atanackovicia i Piotra Karłowicza wykończył Bartosz Widejko. Dużo radości było z gola strzelonego w takich okolicznościach, ale też szkoda, bo na dziewięć punktów do zdobycia w trzech kolejkach, zgromadziliśmy pięć. Trzeba mieć się na baczności. Nasz cel to gra o najwyższe miejsca, więc musimy być bardziej skuteczni.
W drugiej połowie piątkowego spotkania przed suwalską publicznością zaprezentował się po raz pierwszy Piotr Karłowicz, 20-letni ofensywny piłkarz wypożyczony z Wisły Kraków. W Wigrach nie będzie zaś występował zaś Nuno Capela (13 goli w ubiegłym sezonie na trzecim szczeblu rozgrywek w Portugalii), którego testowano w tym tygodniu w Suwałkach.
– Trener Donatas Vencevicius doszedł do wniosku, że Portugalczyk nie wniesie wiele do zespołu. Nie ma więc sensu ściągać z drugiego krańca Europy piłkarza, który nie prezentuje wyższego poziomu niż zawodnicy, których już mamy w kadrze. Natomiast Piotr Karłowicz dał w piątek niezłą zmianę, miał asystę przy bramce Bartosza Widejki. Był też ewidentnie faulowany w jednej z akcji w polu karnym, czego arbiter nie zauważył – opisuje Dariusz Mazur.
Następne spotkanie w II lidze Wigry Suwałki rozegrają 17 sierpnia. Zmierzą się na wyjeździe z Motorem Lublin. W spotkaniu tym być może wystąpi już peruwiański pomocnik Nelson Becerra. Prezes Mazur ma nadzieję, że w przyszłym tygodniu uda się sfinalizować formalności dotyczące jego przejścia. Nie zagrają zaś kontuzjowani Mateusz Romachów i Adrian Karankiewicz, który musiał opuścić boisko w piątkowym meczu po starciu z zawodnikiem Limanovii.
– Doznał on urazu stawu skokowego po brutalnym ataku piłkarza gości, a sędzia nie przerwał wtedy nawet akcji. Myślę, że Adrian w ciągu dwóch, trzech tygodni powinien powrócić do treningów – mówi Dariusz Mazur.
SPORTOWETEMPO.PL:
Na początku większą inicjatywę wykazywali gospodarze, ale bardzo dobrą formę prezentował przez całe spotkanie Waldemar Sotnicki. W Limanovii najgroźniej strzelali Garzeł oraz Sadio.
Druga połowa była dużo lepsza w wykonaniu Limanovii. Jednak dopiero w 82 min ambicje zawodników przełożyły się na wynik. Karamo Sane skutecznym dryblingiem minął obrońcę gości i mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Liczne ataki gospodarzy w samej końcówce nie poszły jednak na marne – w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry wyrównującego gola strzelił Widejko.
– Zremisowaliśmy mecz na trudnym terenie, szanujemy ten punkt – mówił po meczu trener Limanovii Dariusz Siekliński. – Przy stanie 1-0 mieliśmy jeszcze dwie sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i wygrać ten mecz. Tak się jednak nie stało i w ostatnich sekundach Wigry po strzale rozpaczy zdobyły bramkę. Jesteśmy jednak zadowoleni i z tego jednego punktu. Graliśmy z bardzo groźnym zespołem, na którego terenie niejedna drużyna traciła już punkty. Nie jest bezpodstawną opinia, że Wigry są w tym sezonie pretendentem do zajęcia czołowych lokat.
EKSTRAKLASA.NET:
Wigry Suwałki zremisowały na własnym boisku z Limanovią Limanowa w meczu 3. kolejki II ligi grupy wschodniej. Gospodarze zdobyli punkt dzięki bramce zdobytej w końcówce spotkania.
Goście to beniaminek II ligi, jednak do tej pory nie było tego widać, gdyż zespół z Małopolski radził sobie bardzo dobrze w poprzednich meczach. Gdyby nie walkower w pierwszym spotkaniupiłkarze zLimanowej przewodziliby w ligowej tabeli.
Mecz rozpoczął się lepiej dla gospodarzy. To oni niesieni od początku dopingiem dużej liczby kibiców przejęli inicjatywę. Limanovia starała się skupiać na defensywie. Ta formacja gra w tym sezonie bardzo dobrze. Piłkarze z Limanowej nie stracili żadnej bramki w lidze. Pierwsze groźne akcje miały miejsce dopiero po 20 minutach gry. Dobrą akcję środkiem pola przeprowadzili gospodarze, piłkę na 15 metrze dostał Tomasz Tuttas i zupełnie niepilnowany zdecydował się na strzał. Na posterunku był jednak doświadczony golkiper gości Waldemar Sotnicki. Kilka minut poźniej mierzone dośrodkowanie z prawej strony Marcina Tarnowskiego, który wrzucił futbolówkę na 5 metr do Tuttasa, jednak kolejny strzał padł łupem Sotnickiego. W dalszej części spotkania Wigry kilka razy niepokoiły gości uderzeniami z dystansu, a Limanovia wyprowadzała niegroźne kontry. Pierwsza połowa bez bramek, ale z przewagą gospodarzy.
Druga część meczu była już bardziej wyrównana, widać było męską rozmowę w szatni trenera gości. Gra w dużej mierze skupiała się na środku boiska. Aktywny był debiutujący w Wigrach Piotr Karłowicz. Jednak jego akcje nie były zamieniane na bramki. Druga połowa zdecydowanie rozczarowywała. Gospodarze spisywali się poniżej oczekiwań, Limanovia również nie prezentowała takiej gry jak podczas ostatniej kolejki z Garbarnią Kraków. Na najciekawsze trzeba było czekać długo, bo aż do 82. minuty. Świetną piłkę na 12 metr dostał wprowadzony 3 minuty wcześniej Senegalczyk Karamo Sane. W sytuacji sam na sam nie pomylił się, strzelił precyzyjnie przy słupku i dał gościom prowadzenie. Co ciekawe, strzelec bramki w poprzednim sezonie biegał po boiskach… A-klasy. Na ostatnie 10 minut gospodarze podrażnieni utratą bramki ruszyli do przodu. W pewnym stopniu pokrzyżował im plany piłkarz suwalczan Valentin Jeriomenko, który otrzymał drugą żółtą kartkę i niepotrzebnie osłabił drużynę. Mimo znacznie utrudnionego zadania gospodarze nie poddawali się, 92. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Bartosz Widejko, główkował Artur Bogusz jednak piłkę zatrzymał na linii bramkowej będący w bardzo dobrej dyspozycji Waldemar Sotnicki. W 95. minucie świetną piłkę między obrońców dostał Widejko. Oddał strzał z 10 metrów pod poprzeczkę, a bramkarz z Limanowej w tej sytuacji już musiał skapitulować. Wigry rzutem na taśmę uratowały remis, ale oceniając oba zespoły to podział punktów powinien bardziej zadowolić tegorocznego beniaminka.
Wigry Suwałki wciąż w tym sezonie nie przegrały na II-ligowych boiskach, a Limanovia zdobywa kolejny punkt przybliżający zespół do czołówki tabeli.