Zapraszamy do zapoznania się z fragmentami niektórych informacji prasowych o sobotnim spotkaniu Wigry – Olimpia.
Wigry na Facebooku: TUTAJ!
RADIO5.COM.PL:
Wigry Suwałki pokonały Olimpię Elbląg 3:0. W tym drugoligowym meczu były aż dwa gole samobójcze, jedna czerwona kartka i niewykorzystany rzut karny. Zaczęło się od kuriozalnej bramki Jacka Czerniewskiego. W 17 minucie obrońca Wigier Artur Bogusz dośrodkował w pole karne. Piłka spadła pod nogi nieatakowanego obrońcy Olimpii, który ku zdziwieniu wszystkich na stadionie skierował piłkę do własnej bramki. Chociaż od 65 minuty Wigry grały w dziesiątkę, po drugiej żółtej i w efekcie czerwonej kartce Aleksandra Atanackovicia, właśnie w tym czasie padły kolejne gole.
W 73 minucie na szalony rajd zdecydował się Gruzin Dawid Makaradze. Zszedł z prawej strony przed pole karne Olimpii, zagrał klepkę z Adamem Pomianem i pięknym strzałem z prawej nogi podwyższył na 2:0. W 88 minucie ten wyczyn chciał chyba skopiować Paweł Omilianowicz, który minął aż trzech obrońców i kopnął w kierunku bramki. Defensorzy Olimpii kompletnie się pogubili i jeden z nich- Oleg Ichim skierował piłkę do własnej siatki. Jak się okazało, limit pecha piłkarzy Olimpii nie został jeszcze wyczerpany w tym meczu. W ostatniej minucie mogli oni zdobyć honorową bramkę z rzutu karnego. Mogli, bo strzał Rafała Leśniewskiego, byłego króla strzelców drugiej ligi, fantastycznie obronił Karol Salik. Po wygranej z Olimpią, Wigry awansowały na trzecie miejsce w tabeli II ligi.
SUWALKI24.PL:
Oba gole, o których wspomina szkoleniowiec z Elbląga padły po strzałach samobójczych obrońców. Gola dla Wigier strzelił David Makaradze. Od 65 minuty, prowadzące wówczas 1:0 Wigry grały w 10, po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce dla Aleksa Atanackovica. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry goście mogli zmniejszyć rozmiary przegranej, ale strzał Rafała Leśniewskiego z rzutu karnego obronił Karol Salik, a dobitka Daniela Barana trafiła „Panu Bogu w okno”.
Zupełnie niewidoczny był najskuteczniejszy piłkarz Olimpii Anton Kolosov, który ani razu poważnie nie zagroził bramce Wigier.
– Wiedziałem, że czeka nas bardzo trudny mecz, że Olimpia jest zespołem zdyscyplinowanym, bardzo dobrze grającym w obronie, o czym świadczyły tylko trzy gole stracone do meczu z nami – oceniał spotkanie trener Wigier Donatas Vencevicius. – Chciałem podziękować chłopcom, że nie dali rywalowi grać tak, jak on chciał. Cieszę się z wygranej, z trzech punktów,ale po tym meczu przybyło nam kolejnych kłopotów. Kartki Aleksa i kontuzja Omilianowicza. Nie czas zatem na świętowanie, ale na pracę.
INFO.ELBLAG.PL:
Dla gospodarzy było to emocjonujące pełne sprzyjających sytuacji widowisko. Dla Olimpii Elbląg totalna klęska. Wigry Suwałki skorzystały z samobójczych bramek, które strzelili Jacek Czerniewski i Oleg Ichim. Na dodatek grając w przewadze Olimpia pozwoliła rywalom zdobyć drugiego gola. Czarę goryczy przelało niewykorzystanie rzutu karnego przez Rafała Leśniewskiego.
Jednak ta sytuacja miała miejsce przy stanie 3-0 więc i tak nie miała wpływu na rezultat. Ale nie jest w stanie przysłonić tego w jaki sposób Olimpia Elbląg na własne życzenie przegrała spotkanie. Wpływ na tak dotkliwą porażkę miała również sytuacja z niepodyktowanym rzutem karnym dla gości.
Spotkanie rozpoczęło się od niedokładnych akcji obydwu zespołów. Wydawało się, że dobra defensywa Olimpii będzie trudnym orzechem do zgryzienia dla ambitnych gospodarzy, którzy na własnym stadionie są najgroźniejsi. Potrafią wysoko wygrać i wysoko przegrać. Akurat było to pierwsze.
Akcja wydawała się niegroźna. Piłka ze skrzydła obrońcy Adama Pomiana w pole karne i nieatakowany Czerniewski trafia do własnej bramki. Potem więcej było agresji na murawie niż dobrych akcji, które mogły się podobać. We znaki Olimpii dawał się Dawid Makaradze, który akcjami indywidualnymi stwarzał okazje bramkowe dla Wigier. W 43 minucie Aleksandar Atacanković nie wykorzystał prostopadłego podania Nelsona Beccery i sytuacji sam na sam z Aleksiejem Rogaczowem. Wigry prowadziły grę jednak nie osiągnęły znacznej przewagi w tym spotkaniu.
W drugiej połowie Rogaczow znów musiał bronić w świetnej sytuacji jednak Piotr Karłowicz będąc już tylko z bramkarzem nie zdołał strzelić gola. Olimpia nie stwarzała okazji bramkowych. W 64 minucie czerwona kartka dla Atacankovicia mogła być wodą na młyn dla zawodników trenera Olega Raduszko, która sprzyjałaby atakowaniu bramki rywala. W 70 minucie był przełomowy moment spotkania. W polu karnym w sytuacji sam na sam bramkarz Karol Salik starł się piłkarzem Olimpii jednak sędzia nie podyktował rzutu karnego. Gdyby wtedy Olimpia zdobyła bramkę to mogłaby zdobyć punkty. W 73 minucie kombinacyjna akcja Makaradze z Pomianem i gospodarze podwyższyli poprzeczkę Olimpii. W 88 minucie dzieła samozniszczenia dopełnił Oleg Ichim na spółkę z Pawłem Omilianowiczem, który dośrodkował wzdłuż pola karnego jednak tam w zamieszaniu obrońca ekipy Olimpii posłał piłkę do własnej bramki. W 90 minucie sędzia podyktował rzut karny, którego nie wykorzystał Rafał Leśniewski i Wigry zdobyły trzy punkty w tym spotkaniu. Jednak mimo tej przegranej Olimpia zajmuje miejsce w czołówce tabeli w drugiej lidze.
BIALYSTOK.GAZETA.PL:
– Do dośrodkowania Artura Bogusza w pole karne gości wychodził już Adam Pomian, ale uprzedził go zawodnik Olimpii Elbląg, który chciał wybić, bądź zgrać swojemu bramkarzowi piłkę, ale zrobił to tak, że wpadła ona do siatki – opisuje kierownik drużyny Wigier, Zbigniew Kowalewski.
Gospodarze mieli jeszcze w pierwszej połowie kilka okazji na podwyższenie rezultatu.
– Były one efektem naszych przemyślanych, spokojnie rozegranych akcji – mówi Zbigniew Kowalewski. – Następne bramki, niestety, do przerwy nie padły. Na przykład gola mógł zdobyć Aleksandar Atanacković. Gdyby uderzył w tempo, byłoby 2:0. Zdecydował się jednak w dobrej sytuacji strzeleckiej na przytrzymanie i przełożenie sobie piłki.
Serbski pomocnik Wigier w 65. minucie przy prowadzeniu suwalskiego zespołu 1:0 dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
– Była jeszcze wtedy obawa, że grając w osłabieniu trzy punkty mogą się nam wymknąć, ale piękną akcję przeprowadził niedługo później Dawit Makaradze. Minął dwóch zawodników i uderzył idealnie na 2:0 – relacjonuje kierownik suwalskiej drużyny.
Trzeci gol dla Wigier również padł po samobójczym strzale – w 88. minucie do własnej bramki piłkę skierował obrońca gości, Oleg Ichim, ale wypracował go Paweł Omilianowicz.
– Przejął on piłkę na środku boiska. Krzyczeliśmy z ławki: ciągnij do linii! Paweł popisał się rajdem, zwodząc kilku graczy Olimpii i wstrzelił piłkę wzdłuż bramki, a piłkarz gości wepchnął piłkę do siatki. Podczas tej akcji nasz zawodnik doznał urazu. Miejmy nadzieję, że to tylko nadciągnięcie mięśnia – mówi Zbigniew Kowalewski.
Omilianowicza w końcowych fragmentach spotkania zastąpił Mateusz Romachów, który ostatnio zmagał się z kontuzją.
– Mateusz nie jest jeszcze gotowy do gry przez 90. minut. W poprzedzającym mecz tygodniu na treningach już biegał, przygotowywał się, ale trzeba jeszcze trochę poczekać, zanim dojdzie on do pełni dyspozycji – tłumaczy kierownik zespołu z Suwałk.
W doliczonym czasie gry Olimpia Elbląg miała szansę na zmniejszenie rozmiarów porażki, lecz strzał Rafała Leśniewskiego z rzutu karnego obronił Karol Salik.
– Zespół Olimpii nie zagrał w sobotnim meczu źle. Piłkarze gości starali się, jak mogli. Jednak perfekcyjna postawa naszej formacji defensywnej nie pozwoliła im na wiele. Obrońcy i bramkarz zasłużyli na najwyższe oceny – stwierdza Zbigniew Kowalewski.
W następnym spotkaniu grupy wschodniej II ligi Wigry Suwałki zmierzą się w piątek (godz. 19.30) w Pruszkowie ze Zniczem.
– Każdy punkt trzeba wybiegać, wywalczyć. Grupa zespołów w rozgrywkach jest bardzo wyrównana i nie ma w niej słabeuszy – ocenia kierownik drużyny Wigier.
OLIMPIA.ELBLAG.COM.PL:
Zawodnicy drugoligowej Olimpii drugi raz w tym sezonie schodzą z boiska pokonani. W sobotni wieczór musieli uznać wyższość zespołowi Wigier Suwałki przegrywając 0-3 w Suwałkach. Olimpijczycy niestety mocno pomogli drużynie gospodarzy w odniesieniu zwycięstwa dwa razy trafiając do własnej bramki. Najpierw Jacek Czerniewski w 17 minucie a w końcówce meczu (88. min – przyp. red.) Oleg Ichim trafili do bramki, której mieli bronić. Na domiar złego rzutu karnego nie wykorzystał Rafał Leśniewski a elblążanie od 65 minuty grali w przewadze jednego zawodnika po tym jak Aleksandar Atanacković ujrzał drugą żółtą kartkę i musiał przedwcześnie opuścić plac gry.
PORTEL.PL:
W sobotnim pojedynku elblążanie nie strzelili rzutu karnego i aż dwa razy kierowali piłkę do własnej bramki. Olimpia przegrała w Suwałkach z Wigrami 0:3 (0:1).
Niewiadoma przed meczem
Przed spotkaniem trudno było jednoznacznie wskazać faworyta. Co prawda w poprzednich rozgrywkach Olimpia wygrała z Wigrami dwa razy i miała przed dzisiejszym pojedynkiem więcej punktów, ale gospodarze w obecnym sezonie rozegrali kilka bardzo dobrych spotkań i zajmowali miejsce w górnej połowie tabeli.
Brak sytuacji i samobój
W pierwszej odsłonie na palcach jednej ręki można było policzyć bramkowe sytuacje. Nie brakowało za to walki i bezpardonowych wejść. Co chwilę na boisku leżał gracz jednej lub drugiej drużyny. Pierwszą wartą odnotowania akcję gospodarze przeprowadzili po kwadransie gry. Adam Pomian zbiegł z lewej strony w kierunku środka boiska, a po jego uderzeniu piłka trafiła w boczną siatkę. Po kolejnej akcji Wigry dość niespodziewanie objęły prowadzenie. Po dośrodkowaniu z prawej strony Artura Bogusza piłkę do własnej bramki skierował Jacek Czerniewski. W pierwszej odsłonie elblążanie nie byli w stanie odrobić strat. Olimpia nie stworzyła żadnej bramkowej sytuacji. Szansę na podwyższenie rezultatu mieli za to piłkarze Wigier. W ostatniej akcji przed zejściem do szatni sytuację sam na sam z Rogaczowem zmarnował Aleksander Atanacković.
Zmarnowana szansa
Druga połowa rozpoczęła się od dwóch niecelnych strzałów miejscowych. Najpierw piłka opuściła plac gry po uderzeniu Pomiana, a chwilę później nieznacznie pomylił się Dawid Makaradze. W 65 min. drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Atanacković i wydawało się, że elblążanie odrobią straty. Bardzo kontrowersyjna sytuacja miała miejsce na dwadzieścia minut przed końcem spotkania, kiedy wielu kibiców było pewnych podyktowania karnego dla Olimpii. Po interwencji bramkarza Wigier Piotra Salika sędzia zdecydował jednak o „ puszczeniu gry”. Chwilę później było 0:2. Makaradze wraz z Pomianem ograli w polu karnym elbląskich obrońców, po czym ten pierwszy nie dał szans Rogaczowowi. Na dziesięć minut przed końcem pojedynku kontaktowego gola dla żółto-biało-niebieskich mógł zdobyć Kamil Kopycki, ale jego uderzenie zdołał zablokować Kamil Lauryn. W 88 min. podobnie jak w pierwszej połowie elblążanie wyręczyli gospodarzy w zdobywaniu goli. Tym razem do własnej bramki trafił z bliskiej odległości Oleg Ichim. W doliczonym czasie gry szansę na honorowe trafienie miał Rafał Leśniewski, ale jego strzał z rzutu karnego obronił Salik.
Zbyt wysoka porażka
Jeśli w jednym meczu nie strzela się karnego i dwa razy kieruje piłkę do własnej bramki trudno myśleć o korzystnym rezultacie. Elblążanie nie stworzyli w Suwałkach wielu sytuacji, ale przegrali zdecydowanie za wysoko. Szansa na odrobienie strat punktowych nadarzy się w przyszłym tygodniu. Kolejnym rywalem Olimpii będzie Siarka Tarnobrzeg.