W niedzielę biało-niebiescy przegrali na własnym boisku z Wisłą Płock 1:2. Co o tym spotkaniu przeczytać możemy w internecie?
suwalki24.pl
„Twierdza Suwałki padła, ale sezon zaliczyli celująco”
Pierwszej porażki u siebie w ostatnim meczu rundy wiosennej doznali biało-niebiescy. Debiutancki sezon na zapleczu ekstraklasy suwalski beniaminek zakończył w górnej połowie tabeli, na 9. miejscu.
W sierpniu i wrześniu Wigry uległy na własnym boisku Olimpii Grudziądz oraz Dolcanowi Ząbki i od tego czasu były na Zarzeczu niepokonane. Gdyby w ostatnim meczu sezonu pokonały Nafciarzy, upalsowałyby się na wybornej, jak na nowicjusza, piątej pozycji. Towarzysząca tej świadomości presja trochę spętała nogi gospodarzom. Zwłaszcza w pierwszej połowie oddali pola Nafciarzom. Jeszcze na początku, w 3 minucie bliski zdobycia gola był Bartosz Biel, ale potem gra przeniosła się pod bramkę Wigier. Na szczęście, akcje Wisły kończyły się niecelnymi strzałami Michała Lebedyńskiego i Dymitara Ilijewa.
Już w 36 minucie Zbigniew Kaczmarek zrezygnował z gry dwoma napastnikami i postanowil wzmocnić środek pola. Za Kamila Zapolnika na boisko wbiegł Maksims Rafalskis i ta zmiana jeszcze przed przerwą zaowocowała dwiema groźnymi akcjami gospodarzy. Aleksandar Atanacković uruchomił na prawym skrzydle Jakuba Bartkowskiego i Bartosza Biela, który popisał się świetnym przerzutem. Z woleja huknął Łukasz Moneta, ale piłka o centrymetry minęła poprzeczkę. Chwilę później Moneta sprytnie dograł do Kopczyńskiego, który strzelił mocno i celnie, ale prosto w bramkarza Wisły.
Po zmianie stron suwlaczanie zaatakowali już dużo śmielej. Bramkarza Wisły Bartosza Kanieckiego najpierw sprzwdzil Rafalskis, a już po kwadransie pokonal Michał Kopczyński. Defensywny pomocnik otrzymał prostopadłe podanie od Monety, ładnie przyjął piłkę i precyzyjnym strzałem dał Wigrom prowadzenie.
Radość gospodarzy trwała tylko siedem minut. Po dalekim dośrodkowaniu w pole karne Wigier głową uderzył Michał Lebedyński. Karol Salik zdołał sparować piłkę, ale był już bezradny przy dobitce Dymitara Ilijewa. Podochoceni wyrównaniem Nafciarze znowu zaczęli dominować, dłużej utrzymywali się przy piłce. Ich przewaga została udokumentowana 11 minut przed końcem. Szybki rajd prawą stroną przeprowadził Krzysztof Janus, podaniem wzdłuż bramki wyłożył piłką jak na tacy Piotrowi Darmochwałowi, który nie miał najmniejszych problemów z wpakowaniem jej do siatki.
Wigry próbowały uratować chociaż punkt, ale odrobiny szczęścia zabrakło Michałowi Kopczyńskiemu. Ładnie przymierzył lewą nogą z woleja, ale piłka poleciała tuż nad poprzeczką.
– Wisła była dzisiaj lepszym zespołem – przyznaje Michał Kopczyński. – Porażka z nią nie może jednak zmniejszyć radości z naszych osiągnięć w całym sezonie.
Wypożyczony z Legii Warszawa zawodnik, nie wie czy pozostanie w Suwałkach na następny sezon. Jeżeli przejdzie do jakiegoś klubu ekstraklasy, grę i pobyt w Wigrach będzie wspominał w samych superlatywach.
Wszystkich czołowych graczy chciałby zatrzymać Zbigniew Kaczmarek. Trener Wigier zbierał pochwały od Marcina Kaczmarka, szkoleniowca Wisły. Nafciarze żałują, że mimo tylu zdobytych, nie awansowali do T-Mobile Ekstrakalsy. Na pocieszenie, jak to określili, wygrali w jaskini lwa, w meczu z niezwykle silnym beniaminkiem.
sport.pl
„Porażka Wigier Suwałki z Wisłą Płock w ostatnim meczu sezonu”
Od początku sobotniego meczu w Suwałkach przeważała Wisła Płock, która jeszcze przed poprzednią kolejką miała szansę na wywalczenie drugiego miejsca w tabeli dającego awans. Gospodarze mieli spore kłopoty z konstruowaniem akcji, a pod ich bramką kilka razy było bardzo groźnie. Pierwsza połowa zakończyła się jednak jeszcze bez bramek.
W 60. minucie pojedynku Wigry wyszły na prowadzenie. Michał Kopczyński strzałem z pola karnego pokonał bramkarza Wisły. Siedem minut później był już remis. Mikołaj Lebedyński najwyżej wyskoczył do dośrodkowania i pokonał strzałem głową Karola Salika. Trzy punkty Wiśle dał strzał Piotra Darmochwała, który z bliskiej odległości nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce.
Tak więc Wigry po raz pierwszy na wiosnę przegrały w roli gospodarza. Podopieczni Zbigniewa Kaczmarka swój debiutancki sezon na zapleczu ekstraklasy zakończyli na dziewiątym miejscu.
sportowefakty.pl
„Trzy gole na koniec”
Kibice obecni na ostatnim meczu sezonu rewelacyjnego beniaminka Wigier Suwałki z nieskutecznie walczącą o ekstraklasę Wisłą Płock w pierwszej części setnie się wynudzili.
Akcje gości starał się rozruszać Dawid Jabłoński, ale poza kilkoma strzałami wprost w bramkarza niewiele z tego wynikało. Groźnie było w 17. minucie, kiedy do dośrodkowania wspomnianego Jabłońskiego trzy metry przed bramką nie doszedł Krzysztof Janus. Osiem minut później tuż ponad poprzeczką przymierzył Dimitar Iliew, a chwilę później nieznacznie pomylił się Piotr Wlazło.
Gospodarze w pierwszej części nastawili się na grę w defensywie i czekali na swoją szansę. Doczekali się jej po zmianie stron. Po godzinie gry piłka została dograna przez niemal całe pole karne do Michała Kopczyńskiego, a ten pewnym strzałem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Strata gola zmobilizowała Nafciarzy, którzy szybko wyrównali. W 67. minucie dośrodkował Cezary Stefańczyk, głową uderzał Mikołaj Lebedyński, bramkarz odbił piłkę końcami palców, ale wobec dobitki Iliewa był bezradny.
Przyjezdni poszli za ciosem i w 79. minucie objęli prowadzenie. Piłkę dogrywał Krzysztof Janus, a do siatki trafił Piotr Darmochwał. Kilka minut później strzelec gola mógł trafić po raz kolejny do siatki, ale po dograniu Iliewa uderzył w słupek.
wisla.plock.pl
„Zwycięstwo na zakończenie”
W ostatnim meczu sezonu 2014/15 piłkarze Wisły zmierzyli się w odległych Suwałkach z miejscowymi Wigrami. Już przed rozpoczęciem spotkania wiadome było, że nasz zespół zakończy rozgrywki na trzecim miejscu. Podopieczni Zbigniewa Kaczmarka, najlepszy pierwszoligowy beniaminek, po raz ostatni na własnym obiekcie przegrali osiem miesięcy temu i chcieli za wszelką cenę sezon zakończyć zwycięstwem.
Wisła w pierwszej połowie wypracowała sobie zdecydowaną przewagę nad zespołem gospodarzy. Kilka groźnych akcji wypracowanch przez Nafciarzy nie przełożyło się jednak na zmianę wyniku. Najlepsze sytuacje marnowali Dawid Jabłoński, Dimitar Iliev, Mikołaj Lebedyński czy Piotr Wlazło. Wigry skupiły się na defensywie i dopiero pod koniec pierwszej odsłony dwukrotnie zawędrowali pod bramkę Bartkosza Kanieckiego. Wynik jednak nie uległ zmianie.
W drugiej odsłonie podopieczni Zbigniewa Kaczmarka śmielej ruszyli do ataku. Zaowocowało to golem w 60. minucie. Michał Kopczyński wykorzystał nieporozumienie w naszym bloku defensywnym i pewnym strzałem z jedenastu metrów pokonał bezradnego Kanieckiego. Na odpowiedź Nafciarzy nie trzeba było długo czekać. W 67. minucie w polu karnym Wigier najwyżej do piłki wyskoczył Mikołaj Lebedyński. Piłka po jego strzale głową zmierzała w światło bramki Karola Salika. Ten zdołał sparować futbolówkę, jednak przy dobitce Dimitara Ilieva był już bez szans. Od tego momentu mecz się rozkręcił, a oba zespoły stworzyły sobie kilka dogodnych sytuacji. Po raz drugi cieszyli się jednak Nafciarze. W 79. minucie gola na wagę trzech punktów zdobył wprowadzony w drugiej połowie Piotr Darmochwał. Filigranowy pomocnik wykorzystał znakomite podanie Krzysztofa Janusa i pewnym strzałem z trzeciego metra pokonał bramkarza z Suwałk. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i to Wisła mogła się cieszyć z trzech punktów na zakończenie bardzo dobrego sezonu. Beniaminek z Wigier pierwszy raz od września doznał goryczy porażki, jednak zespół Zbigniewa Kaczmarka również zasługuje na słowa uznania za wysokie 9. miejsce na zakończenie rozgrywek.