OFICJALNY SERWIS KLUBU
FACEBOOK INSTAGRAM YOUTUBE TWITTER
Nikt nie spodziewał się takiego początku
26 marca 2016, 19:03

Relacje i komentarze po meczu w Olsztynie. Piorunujący początek gospodarzy i skuteczna pogoń Wigier. Do końcowego sukcesu znów czegoś zabrakło.

 

olsztyn.sport.pl

tutaj zdjęcia z meczu

Żaden z kibiców zasiadających na stadionie przy al. Piłsudskiego w Olsztynie nie spodziewał się takiego początku spotkania. Piłkarze Stomilu z animuszem ruszyli do ataku i już po dwóch minutach gry objęli prowadzenie. Piłkę w polu karnym przechwycił Grzegorz Lech, który technicznym uderzeniem z kilkunastu metrów pokonał Karola Salika.
Podopieczni trenera Mirosława Jabłońskiego po zdobyciu gola nie spoczęli na laurach. Po rzucie rożnym wykonywanym przez gości, olsztynianie przechwycili piłkę i ruszyli z kontratakiem. Kilkudziesięciu metrowym rajdem popisał się Piotr Głowacki i kiedy znajdował się w polu karnym Wigier, podał futbolówkę do Rafała Kujawy. Napastnik OKS-u płaskim strzałem nie miał najmniejszych problemów ze zdobyciem drugiej bramki dla swojej drużyny.

Podrażnieni złym początkiem spotkania, gracze z Suwałk chcieli jak najszybciej odrobić straty. Zawodnicy prowadzeni przez trenera Donatasa Venceviciusa atakowali lewą stroną boiska, co przyniosło zamierzony efekt jeszcze przed kwadransem gry. Groźny strzał z 25 metrów oddał Bartłomiej Kalinkowski i choć futbolówka odbiła się jeszcze od słupka, to wpadła do bramki Piotra Skiby.

– Po dwóch strzelonych bramkach nie uwierzyliśmy, że ten mecz mamy już wygrany – mówi Piotr Skiba, bramkarz OKS-u. – W nasze szeregi wkradło się jednak rozluźnienie, co spowodowało straconą bramkę. Padła ona po strzale w długi róg i nie wiem dlaczego, ale zawodnik Wigier nie był kryty przez nikogo z naszego zespołu.
Po pierwszych piętnastu minutach gry, tempo spotkania wyraźnie opadło. Olsztynianie skupili się szczelnej defensywie i grze z kontrataku. Wiele akcji na lewej stronie boiska rozpoczynał Piotr Głowacki, lecz biało-niebieskim brakowało dokładnego podania. Przyjezdni zaś próbowali zdobyć wyrównującego gola. Na przerwę oba zespoły schodziły przy prowadzeniu OKS-u 2:1.

– W tym meczu było widać naszą poprawę w jakości gry – stwierdza Grzegorz Lech, pomocniku biało-niebieskich. – Niestety czasem zapominaliśmy o defensywie, która pozostawiała wiele do życzenia. Nad tym musimy skupić swoją większą uwagę, ponieważ z tym mamy największe problemy.

Drugą połowę spotkania lepiej rozpoczęli gospodarze. Akcję pod polem karnym rywala przeprowadził duet Kujawa-Lech, lecz płaski strzał tego drugiego nie był w stanie zaskoczyć bramkarza gości. Z każdą kolejną minutą lepiej spisywali się goście, którzy chcieli zdobyć wyrównującego gola. W sytuacji „sam na sam” z Piotrem Skibą znalazł się Kamil Adamek, lecz jego uderzenie trafiło wprost w bramkarza Stomilu.

Trener Mirosław Jabłoński pierwszą zmianę w swoim zespole przeprowadził dopiero po godzinie gry. Dobrze spisującego się Piotra Głowackiego zastąpił Łukasz Suchocki. Inicjatywę na murawie wciąż jednak mieli przyjezdni, ale nie mogli znaleźć pomysłu na pokonanie Skiby. Kamil Adamek ponownie miał przed sobą tylko bramkarza OKS-u, lecz to olsztynianin popisał się dobrą interwencją. Kilka minut później sytuacja się powtórzyła, lecz tym razem bramkarz Stomilu musiał uznać wyższość swojego rywala.

– Rywale szukali luki w naszej obronie, co im się udało – mówi Lech. – Nie potrafiliśmy odpowiednio ustawić się na boisku pod to, co grali nasi rywale. Wigry co chwilę zmieniały swoje ustawienie na boisku, często zmieniając strony. To spowodowało, że straciliśmy dwie bramki.

Oba zespoły za wszelką cenę chciały zwycięsko zakończyć sobotnią konfrontację. Mocny strzał oddał Rafał Kujawa, lecz futbolówka wylądowała wprost w rękach Karol Salika. Chwilę później przyjezdni mogli zdobyć kolejną bramkę, lecz piłkarze Wigier byli na spalonym. Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

– Zespół Wigier miał kilka dogodnych sytuacji, po których mogli strzelić nam kolejne bramki – zauważa bramkarz Stomilu Olsztyn. – Chcą oni za wszelką cenę utrzymać się w pierwszej lidze, a my dopiero dochodzimy do pełni formy. Być może w drugiej części gry opadliśmy trochę z sił. Nie jesteśmy zadowoleni ze swoje postawy, ponieważ zremisowaliśmy mecz, który powinniśmy wygrać.

 

suwalki24.pl

Piłkarze Wigier, chociaż po ośmiu minutach przegrywali w Olsztynie ze Stomilem zremisowali ostatecznie 2:2. A mogło być lepiej, gdyby Kamil Adamek wykorzystał jeszcze dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem rywali.
– Czujemy niedosyt, bo, zwłaszcza w drugiej połowie byliśmy zespołem piłkarsko lepszym, stwarzaliśmy więcej bramkowych sytuacji, których niestety nie zamieniliśmy na gole. Inna sprawa to sędzia, który przy stanie 2:2 nie zauważył zagrania ręką Ratajczaka w polu karnym Stomilu. Patrząc na to, jak weszliśmy w ten mecz i końcowy wynik nie można narzekać, ale szkoda straconej szansy na pierwsze trzy punkty na wiosnę. W innych nastrojach wracalibyśmy do domów i spędzali święta – podsumowuje spotkanie Donatas Vencevicius, trener Wigier.

Zdecydowanie bardziej krytyczni wobec arbitra są kibice Stomilu. W pomeczowych komentarzach nie tylko potwierdzają, że Ratajczak wykonując wślizg w polu karnym zagrał piłkę ręką za co Wigrom należał się rzut karny. Zdaniem olsztyńskich kibiców pierwszy gol dla Stomilu padł … ze spalonego.

I to ten gol, stracony już w drugiej minucie podciął skrzydła gościom. Wykorzystali to gospodarze i po sześciu minutach podwyższyli na 2:0. Ten lodowaty prysznic nie zamroził, ale pobudził suwalczan do aktywniejszej gry. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 13. minucie kapitalnym strzałem z 25 metrów bramkarza Stomilu pokonał Bartłomiej Kalinkowski. Od tego momentu podopieczni Donatasa Venceviciusa coraz częściej gościli pod bramką gospodarzy. Gole jednak nie padały.

W drugiej połowie to goście nadawali ton grze, byli aktywniejsi, szybsi, dokładniejsi. Dwukrotnie w 52 i 70 minucie sam na sam z Piotrem Skibą znalazł się najskuteczniejszy zawodnik Wigier Kamil Adamek. Niestety oba pojedynki wygrał bramkarz Stomilu. Ale do trzech razy sztuka i w 76 minucie Adamek trafił do siatki Stomilu doprowadzając do remisu i zdobywając swojego szóstego gola w tym sezonie. W 79 min. zwycięskiego gola dla Stomilu mógł zdobyć Kujawa, ale przegrał pojedynek 1×1 z Karolem Salikiem.

Zdaniem Grzegorza Lecha: Wigry co chwilę zmieniały swoje ustawienie na boisku, często zmieniając strony. To spowodowało, że straciliśmy dwie bramki.

Szkoda, ze tylko dwie, bo po tym remisie, przy niekorzystnych dla nas wynikach sąsiadów z tabeli, spadliśmy na 17. miejsce, a wyprzedzamy tylko Dolcan Ząbki, który wycofał się z rozgrywek. Może za tydzień będzie lepiej.
Dodajmy, że suwalscy kibice nie zostali wpuszczeni na stadion w Olsztynie. Nie pomogło nawet wsparcie ze strony fanów Stomilu, którzy domagali się otwarcia bramy dla kibiców gości. Dlaczego tak się stało, pozostaje tajemnicą organizatorów.

 

sportowefakty.wp.pl

Mimo szybkiego prowadzenia 2:0, Stomil Olsztyn jedynie zremisował z Wigrami Suwałki. Goście szybko zdobyli gola kontaktowego i długimi minutami ambitnie walczyli o doprowadzenie do wyrównania.

Po pierwszym kwadransie gry można było wysnuć wniosek, że piłkarzom udzielił się świąteczny klimat. Zdecydowana postawa „na tak”, z dużą ilością sytuacji podbramkowych i strzałów. Nic zatem dziwnego, że szybko padły gole.
Mecz się jeszcze na dobre nie rozpoczął, a gospodarze objęli prowadzenie. Przed polem karnym Wigier, piłkę przejął Grzegorz Lech i nie namyślając się długo, zbiegł do środka, po czym uderzył precyzyjnie tuż przy słupku. Karol Salik bardzo się starał, ale piłka nie była w jego zasięgu. Po chwili było już 2:0. Tym razem lewym skrzydłem popędził Piotr Głowacki i znakomicie dograł przed bramkę do Rafała Kujawy. Płaski, niezbyt mocny strzał, okazał się wystarczający.

Wigry, mimo otrzymania dwóch błyskawicznych ciosów twardo stały na nogach. Drużyna Donatasa Venceviciusa nie odstawała, tocząc wyrównany bój. Tuż przed upływem pierwszego kwadransa udało się złapać kontakt. Pierwszy wiosenny gol dla suwalczan padł po uderzeniu sprzed szesnastki, a jego autorem był Bartłomiej Kalinkowski. Wigry starały się pójść za ciosem, ale do przerwy bramki już nie padły.

W drugiej połowie lekką przewagę osiągnęli goście. Klarowne okazje do umieszczenia piłki w sieci zmarnowali kolejno Kamil Adamek, dwukrotnie przegrywając pojedynek sam na sam z bramkarzem i Damian Gąska, posyłając futbolówkę nad poprzeczką. Brak zimnej krwi pod bramką zaprezentował też Karol Żwir, który mógł podwyższyć prowadzenie.

Ambitna pogoń gości przyniosła wreszcie upragnione wyrównanie. W 78. minucie trzeci raz oko w oko z bramkarzem stanął Adamek i tym razem pokonał Piotra Skibę. Remis utrzymał się do ostatniego gwizdka, a podział punktów jedni i drudzy przyjęli z niedosytem.

UDOSTĘPNIJ NA FACEBOOKU
SPONSORZY
SPONSORZY GENERALNI
PATRONAT SAMORZĄDOWY
SPONSORZY OFICJALNI
SPONSOR MEDYCZNY

WIGRY SUWAŁKI 1947-2017


RAZEM TWORZYMY LEGENDĘ

WIGRY SUWAŁKI S.A.


WIGRY SUWAŁKI S.A.

Zarzecze 26
16-400 Suwałki
Polska
Telefon: 87 566 57 08

OBSERWUJ NAS


Suwalski Klub Sportowy Wigry. Wszystkie prawa zastrzeżone

Projekt i wykonanie: R&P New Media