Artykuł pod wymownym tytułem „Wstyd w Suwałkach” zamieściła Gazeta.pl Białystok. Prezentujemy jego obszerny fragment poświęcony Wigrom:Piłkarze Wigier mieli być w czołówce II Ligi, a właśnie dobili niemal do dna tabeli.
Na nim znajdują się zawodnicy Sokoła Sokółka, ale mając na uwadze problemy, jakimi jest targany ten klub, dziwić to nie może.
– Chcemy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli. w II Lidze gramy już czwarty sezon i zespół jest na tyle doświadczony, aby powalczyć o coś więcej – zapowiadał przed rozpoczęciem sezonu Dariusz Mazur, prezes Wigier. Wydawało się wówczas, że nie są to słowa bez pokrycia. Teoretycznie bowiem w Suwałkach skompletowano mocną kadrę. W przedsezonowych sparingach zespół pokazał się też z dobrej strony. Może wyniki nie były najlepsze – jak 2:5 z Jagiellonią – ale gra napawała optymizmem.
W lidze piłkarze Wigier spisują się fatalnie. Początkowe niepowodzenia można jeszcze było zrzucać na karb tego, że z uwagi na przebudowę stadionu w Suwałkach nie mogli grać przed własną publicznością. Od miesiąca podejmują jednak rywali na zmodernizowanym obiekcie, a oczekiwanych wyników jak nie było, tak nie ma. W sobotę suwalczanie zaliczyli kolejny blamaż. Przegrali na własnym boisku z zajmującą dotychczas przedostatnie miejsce w tabeli Stalą Rzeszów. Ulegli drużynie, która w sześciu wcześniejszych meczach wyjazdowych zdobyła zaledwie punkt, którą zdołał pokonać nawet targany olbrzymimi kłopotami zespół z Sokółki.
– Po prostu wstyd – komentuje gorzko Mazur.
Początek spotkania był jeszcze dość optymistyczny. Gospodarze po strzale Grażvydasa Mikulenasa wyszli na prowadzenie. Kibice mieli nadzieję, że powtórzy się wynik z zeszłego sezonu, kiedy Wigry pokonały STAL 4:2, a trzy bramki zdobył doświadczony Litwin. Jednak w sobotę w drugiej części spotkania to goście dominowali na boisku. Zdobyli dwa gole i cieszyli się z pierwszej wygranej na wyjeździe w obecnych rozgrywkach.
– Piłkarze po raz kolejny dali dowód na to, że potrzebne są zmiany. Jeżeli nie rozumieją, że swój zawód muszą wykonywać dobrze, muszą dawać serce, to nie ma o czym rozmawiać – denerwuje się prezes Wigier, który nawet nie rozważa tego, aby poszukać następcy dla trenera Donatasa Venceviciusa.
– Zmiana szkoleniowca nie wchodzi w rachubę – twierdzi Mazur. – Nie widzę bowiem żadnego powodu dla takiej decyzji. Trenerów mamy dobrych. Widzę, jaką pracę wykonują. Pewnie jakby zrzucili po pięć kilo i weszli na boisko, to byliby najlepszymi zawodnikami. Jeżeli piłkarze myślą, że łatwiej jest zmienić trenera niż ich, to są w błędzie. Mają pensje na czas, zapewnione dobre warunki, a potrafią to spieprzyć. Tak być nie może. W tygodniu dojdzie do zebrania zarządu klubu i poniosą konsekwencje.
– Dla mnie tak słabe wyniki Wigier to ogromne zaskoczenie. Po meczu z nimi byłem przekonany, że ta drużyna będzie w czołówce. Przegraliśmy wiele spotkań, ale w żadnym tak nas rywale nie zdominowali i wręcz zdeklasowali, jak Wigry – mówi Sławomir Kopczewski, szkoleniowiec Sokoła Sokółka, który w sobotę musiał przełknąć kolejną wysoką porażkę.
Gazeta.pl Białystok