W latach 80-tych XX wieku był piłkarzem suwalskich Wigier. Od grudnia 2005 jest prezesem suwalskiego klubu. W środę 12 czerwca został wybrany do zarządu na kadencję 2013-2015 i, wszystko na to wskazuje, że będzie nadal kierował jego pracami.
DARIUSZ MAZUR jest bohaterem naszej dzisiejszej rozmowy, a w niej m.in. o aktualnej sytuacji finansowej i kadrowej Wigier, a także planach na bliższą i dalszą przyszłość.
Wprawdzie nowy zarząd SKS Wigry jeszcze się nie ukonstytuował, ale gratulacje za dobrą robotę w minionej kadencji i powodzenia w nowej Panie prezesie, bo tak chyba można już zwracać się do Pana.
Dariusz Mazur: Inauguracyjne posiedzenie nowego zarządu zaplanowaliśmy na piątek, 14 czerwca. Chcemy na nim podzielić pomiędzy członków zarządu odpowiedzialność za poszczególne dziedziny klubowego życia i działalności. To jest główny cel tego posiedzenia. Drugim jest ukonstytuowanie się zarządu czyli wybór prezesa, wiceprezesa i sekretarza. Nie funkcje w zarządzie są ważne, a to, żebyśmy wsiedli do jednej łódki i zgodnie wiosłując płynęli w tym samym kierunku, ku lepszej przyszłości Wigier.
Zatrzymajmy się jeszcze przy środowym Walnym Zebraniu Sprawozdawczo-Wyborczym. W wyborach były dwie niespodzianki. Pierwsza, to brak zgody na kandydowanie do władz klubu przedstawiciela firmy Malow. Druga to nowa twarz Andrzej Góral. To znane w Suwałkach nazwisko, ale chyba nie o słynny ród kamieniarzy tym razem chodzi.
D.M.: Nowy członek zarządu Andrzej Góral nie miał nic wspólnego z Suwałkami, dopóki do nich nie trafił. To człowiek, który pracował w wielu klubach, również ekstraklasy na wielu stanowiskach, pełnił wiele funkcji. Mam na myśli Polkolor Piaseczno, Polonię Warszawa i Widzew Łódź, w którym pracował przed przyjazdem do Suwałk. W Widzewie pan Andrzej był kierownikiem drużyny, dyrektorem klubu, członkiem zarządu. Człowiek z bogatym doświadczeniem zawodowym w sporcie i bardzo wysokiej kulturze osobistej. Od kilku dni jest dyrektorem klubu Wigry i myślę, że jego praca przyniesie wymierne korzyści dla naszego klubu i sportowego środowiska Suwałk.
Rok 2012 klub zamknął stratą w wysokości nieco ponad sto tysięcy złotych. To 14 procent rocznego budżetu. Procentowo niezbyt wiele, kwotowo jednak sporo. W czasie dyskusji padło stwierdzenie, że zadłużenie klubu rośnie. Więcej, jeden z członków stwierdził, ze Wigrom grozi to, co ŁKS-owi Łomża, czyli finansowa plajta. Ile w tej wizji jest troski o klub, a ile typowego polskiego czarnowidztwa? Klub wszak dostał i to bezwarunkowo licencję na grę w II lidze w sezonie 2013/2014.
D.M.: Na pewno sytuacja finansowa klubu dobra nie jest, bo pieniędzy w takich klubach jak nasz zawsze brakuje. Pozytywne jest to, że los ŁKS Łomża nam nie grozi. Dostaliśmy licencję, i to bez nadzoru, jako jeden z dziewięciu klubów naszej grupy II ligi. Drugie tyle spotkała odmowa. Warunkiem przyznania licencji było między innymi przedstawienie dokumentów o braku zaległości wobec Urzędu Skarbowego, ZUS, płatności VAT. Jest wiele klubów takich jak Polonia Warszawa, ŁKS Łódź, czy kilka z I ligi, który piłkarze wytaczają procesy chcąc odzyskać należne im pieniądze z tytułu kontraktów czy premii za punkty. My takich problemów nie mamy. Owszem, jeżeli zdarza się nam mieć zaległości wobec niektórych zawodników, to staramy się zawrzeć z nimi ugodę i wywiązać się ze swoich zobowiązań stopniowo, w miarę naszych możliwości. Była strata w wysokości 101 tysięcy. Fajnie by było, żebyśmy rok zamknęli na „zero” albo z nadwyżką, ale nie udało się wszystkiego dopiąć. Można było przyjąć inną drogę. Najpierw zebrać pieniądze, a później zespół. Ale wówczas skończylibyśmy w III lidze. Pieniądze moglibyśmy zebrać w marcu lub kwietniu, a wówczas, nawet gdyby się to udało, byłoby już za późno na przygotowanie zespołu do rozgrywek. Działalność sportowa jest jaka jest. Nawet takie potęgi jak Real Madryt są zadłużone, tyle kluby te mają inną wartość niż Wigry. My nie dopuścimy do takiej sytuacji w jakiej znalazł się wspomniany wcześniej ŁKS Łomża, który do dziś nie może się odbudować. Od pierwszego spotkania zarządu zaczynamy pracę nad nowym budżetem i będziemy chcieli znaleźć pieniądze nie tylko na budowanie nowego zespołu, ale też na zbilansowanie budżetu klubu na koniec 2013 roku.
Zdaniem obecnego na WZD Marka Buczyńskiego, zastępcy prezydenta Suwałk, rok 2012 w Wigrach był rokiem sukcesów: sportowego – jakim zdaniem pan prezydenta było utrzymanie zespołu w II lidze i organizacyjnego, do których zaliczył szkolenie młodzieży i przyznanie klubowi licencji na grę w II lidze w sezonie 2013/2014. Wygląda na to, że „pogodne” są nie tylko Suwałki, ale też Wigry.
D.M.: Chcę zaproponować nowemu zarządowi przyjęcie planu działania na okres minimum pięciu-sześciu lat, w którym duży nacisk położony byłby na piłkę młodzieżową. Przypomnę, ze w ubiegłym roku rozpoczęła działalność Akademia Piłkarska Wigry Suwałki. Po roku można śmiało powiedzieć, że spełnia ona nie tylko nasze, ale też społeczne oczekiwania. Dowodem jest duże zainteresowanie dzieci. W zajęciach regularnie uczestniczy około 120 dzieci. Jedni odchodzą, inni przychodzą, ale cały czas jest to liczebnie mniej więcej taka grupa. Możemy pochwalić się nie tylko ilością trenujących dzieci, ale też sztabem szkoleniowym, który tworzą ludzie sercem związani z Wigrami. Mam na myśli Andrzeja Spurę, Daniela Ołowniuka, Pawła Cimochowskiego, którzy byli naszymi piłkarzami. Większość obok uprawnień trenerskich czy instruktorskich ma też przygotowanie pedagogiczne, co jest niezmiernie ważne w pracy z dziećmi i młodzieżą. Widać to na treningach po łatwości nawiązania kontaktów z maluszkami, sposobie podejścia do nich. W ten sztab szkoleniowy zainwestowaliśmy już sporo czasu i pieniędzy. Podpisaliśmy umowę z Akademią Piłki Nożnej – Coerver Coaching prowadzącą szkolenia w sposób sprawdzający się nie tylko w treningach z młodzieżą, ale też z seniorami. Jeden taki obóz szkoleniowy odbył się już w Suwałkach…
A jego efektem był wniosek trenerów przyjęty na WZD w sprawie zwiększenia ilości takich szkoleń…
D.M.: I ten wniosek, w miarę naszych możliwości, będzie realizowany. Z grona tych trenerów w najbliższym czasie wybierzemy jednego koordynatora, który będzie najczęściej uczestniczył w takich szkoleniach, a zdobytą na nich wiedzę przekazywał pozostałym kolegom. Jest bowiem sprawą oczywistą, że nie będzie nas stać na wysłanie ośmiu trenerów na szkolenie na przykład do Anglii. Ale jednego-dwóch czemu nie. Pojadą, zdobędą wiedzę, a po powrocie zorganizują wewnętrzne szkolenia, na których podzielą się tym czego się nauczyli, opowiedzą co zobaczyli, przekażą nowinki taktyczne, techniczne. Dziś postęp w piłkarskim treningu jest tak szybki, że rok stania w miejscu oznacza dyskwalifikację trenera. Im wyższa będzie jakość szkolenia w klubie, począwszy do najmłodszych, tym coraz lepszych piłkarzy, naszych wychowanków, będzie miał od dyspozycji trener pierwszego zespołu. Andrzej Spura, który przez 30, a może i więcej lat grał w piłę, mówi że po roku pracy trenerskiej połączonej z udziałem w kilku szkoleniach dostrzega, że to, co zmienia się w piłce to nie marsz do przodu, ale bieg i to sprintem. To najlepszy dowód, że warto inwestować w myśl szkoleniową, w pracę z młodzieżą a wyniki przyjdą. Nie za rok czy dwa, ale za pięć-sześć lat, kiedy dziś najmłodsi zaczną pukać, a może wręcz szturmować drzwi do szatni pierwszego zespołu.
A ta bliższa perspektywa, czyli na dwuletnią kadencję rozpoczętą 12 czerwca 2013 roku?
D.M.: Od kilku lat bardzo mi zależy, żeby trzon pierwszego zespołu budowany był na bazie naszych wychowanków. Niestety, nie do końca się to udaje. Młodzież dostaje szanse, ale z jej wykorzystaniem bywa różnie.
Czy w zespołach trampkarzy, juniorów Wigier są kandydaci na następców Dariusza Mazura, Andrzeja Spury, Zbigniewa Kowalewskiego, Daniela Ołowniuka, że wymienię tylko tych byłych piłkarzy, którzy pracują dziś w klubie?
D.M.: Przemek Markarewicz, Kamil Lauryn Adam Pomian, Krystian Słowicki i to są ci wiodący nasi wychowankowie grający w I zespole. Próbowaliśmy i dalej będziemy próbowali naszych młodych zawodników. W ostatnich tygodniach na treningi z pierwszą drużyną zaproszeni zostali wyróżniający się piłkarze z rocznika 1997. My chcemy dać im szansę, ale oni muszą chcieć z niej skorzystać. Wchodząc do zespołu seniorów muszą mieć świadomość, że jedyną drogą do sukcesu jest solidna praca na treningach. A z tym bywa różnie. Nie mogę sobie skojarzyć nazwiska piłkarza, wychowanka, który w ostatnich latach od nas odszedł i zrobił karierę w innym klubie. Zastrzegam wychowanka, bo ktoś rzuci nazwiska Makuszewskiego, Kowalskiego i kilku innych, którzy wiedzieli ile i jak ciężko trzeba pracować, żeby grać na wysokim poziomie. Dlatego boli mnie i to bardzo, że w naszej drużynie jest tak mało wychowanków. Zapewniam, że zrobię wszystko żeby było ich jak najwięcej i to prezentujących wysoki poziom sportowy.
Przez wiele lat Wigry były taką kuźnią bramkarskich talentów. Teraz pierwszym bramkarzem jest augustowianin Karol Salik, a drugim niespełna 17-letni suwalczanin, który z konieczności, przed kilkunastoma dniami wskoczył między słupki, zagrał już dwa mecz i wystąpi w trzecim, kończącym sezon 2012/2013. Nie mamy drugiego bramkarza klasy zbliżonej do Salika i na ten problem zwrócili uwagę uczestnicy WZD postulując zatrudnienie trenera specjalisty od szkolenia bramkarzy.
D.M.: Jest to nieuchronne i musi być rozwiązane, bo życie pokazało nam z jakim problemem stajemy w przypadku kontuzji Karola. Przed inauguracją kończącego się sezonu, a następnie przed rundą rewanżową stawaliśmy przed dylematem – stawiamy na pewniaka, jakim jest zdrowy Karol Salik, a wraz z nim trenuje i nabiera doświadczenia 16-letni Patryk Sobolewski czy zatrudniamy drugiego bramkarza, który też będzie siedział na ławce, ale brał za to pieniądze. Postawiliśmy na Patryka, o którym Karol mówi, że jest to chłopak bardzo pracowity, czyniący systematyczne postępy. Kontuzja Karola sprawiła, że Patryk został wrzucony na głęboką wodę, na co, jeszcze nie do końca był przygotowany. Na szczęście stało się to na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu, w sytuacji kiedy mieliśmy już zagwarantowany II-ligowy byt. W zanadrzu mieliśmy plan awaryjny na taką sytuację i sięgnęlibyśmy po niego, gdybyśmy jeszcze musieli walczyć o utrzymanie się w II lidze. Byliśmy dogadani z dwoma bramkarzami i ich klubami, którzy w razie potrzeby w każdej chwili przyjechaliby do Suwałk i zajęli miejsca między słupkami Oczywiście trzeba byłoby im za to zapłacić i ponieść koszty rejestracji takiego piłkarza, a to jest kwota 3.500-4.000 tysiące złotych. Nie zrobiliśmy tego. Postawiliśmy na Patryka. Przegraliśmy mecze z Pelikanem Łowicz i z Resovią Szkoda zwłaszcza meczu z Pelikanem, w którym momentami mieliśmy przygniatającą przewagę. Frycowe zapłaciliśmy my, zapłacił je Patryk ale mam nadzieję, że to zacznie procentować. Przed nowym sezonem będziemy musieli się zastanowić jak rozwiązać problem bramkarzy. Moim zdaniem idealnym rozwiązaniem byłoby znalezienie takiego piłkarza, który był dobrym bramkarzem na poziomie co najmniej II ligowym podkreślam II ligowym, i zbliża się do końca czynnej kariery. Zaproponowalibyśmy mu pracę w klubie, w której łączyłby prowadzenie treningów bramkarzy, wsparcie dla trenera pierwszego zespołu, a jak byłaby taka potrzeba grę w naszej bramce. To by było najlepsze rozwiązanie: szkolić swoich wychowanków, a w zanadrzu mieć trenera-bramkarza w takiej formie psychicznej i fizycznej, że może wejść na boisko i zastąpić kontuzjowanego kolegę.
Nie grożą nam awans ani spadek, pora na przystąpienie do budowy drużyny na sezon 2013/2014. Przerwa między sezonami będzie wyjątkowo krótka, bo już w połowie lipca mecz o Puchar Polski, a po nim ruszy ligowa karuzela.
D.M.: Z budowaniem zespołu czekaliśmy do zakończenia WZD. Gdybyśmy, jako stary zarząd, podjęli jakieś ruchy, a delegaci postawiliby na innych ludzi, mogliśmy stać się obiektem krytyki. Teraz mamy zarząd w którym jest czterech starych członków i trzej nowi. Mamy mandat członków do podejmowania perspektywicznych działań i nie będziemy tracili czasu. Pierwsze rozmowy przeprowadziliśmy tuż po zakończeniu WZD. Wcześniej podpisaliśmy umowę z Tomkiem Tuttasem, który był w kręgu zainteresowań innych drużyn, a swoją postawą w rundzie wiosennej zasłużył żeby zostać w Suwałkach na kolejne dwa lata.
Tomek był odkryciem rundy wiosennej.
D.M.: To sprawa zmiany w ustawieniu dokonanej przez trenera po trzech meczach. Początkowo liczyliśmy, że takim egzekutorem będzie doświadczony Povials Luksys. Pierwsze mecze pokazały, że Tomek się odblokował, zaczął strzelać i w tej sytuacji Povilas został lekko cofnięty, miał wracać, odbierać piłki wślizgami, dogrywać piłki Tomkowi. Przyniosło to efekt w postaci ,10 goli strzelonych wiosną przez Tomka, bo tego samobójczego z Wisłą Puławy liczę też Tomkowi. Dodajmy do tego trzy gole Povilasa to okazuje się, że ta dwójka naszych napastników ma na koncie 13 goli zdobytych wiosną. Po odejściu Mikiego (Grażvydasa Mikulenasa – zdobywcy 35 goli dla Wigier w II lidze – dop. wł.) nie mieliśmy takiego wyniku. Tomek na przedłużony kontrakt zapracował solidnie na boisku. Podobnie jak Povilas, z którym prowadzimy rozmowy. Na dwa lata w Suwałkach zostaje też Kamil Wenger, środkowy obrońca, młody chłopak z bardzo bogatym doświadczeniem bo ma na koncie blisko 50 spotkań w reprezentacjach kraju. Pokazał, że jest jednym z liderów drużyny, który mało wprawdzie mówi, ale za to dużo robi. Lubię takich ludzi.
Co z dwójką, która trafiła do nas z Legii z Młodej Ekstraklasy?
D.M.: Bartek Widejko ma ambicje grania wyżej (dostał zaproszenia na testy do drużyn z wyższych lig niż II – dop. wł.) i pewnie ciężko będzie go u nas zatrzymać. Ja go rozumiem. Sam byłem młodym piłkarzem i też chciałem spróbować sił gdzieś wyżej. To fajny chłopak, który pokazał, ze ma duże możliwości, ale też zdaje sobie sprawę z tego, że musi jeszcze dużo pracować. Jest lewym obrońcą, gra dobrze w ofensywie, ale nieco gorzej w defensywie, a to jest podstawa gry na jego pozycji. Życzę mu powodzenia, bo na nie zasłużył uśmiechem, zaangażowaniem na treningach, solidną grą. Nie ulega wątpliwości, że Bartek dołożył swoją cegiełkę do naszego utrzymania się w II lidze. Jeśli chodzi o Matiego (Mateusz Romachów – dop. wł.) będę z nim rozmawiał i zechcę przekonać go do pozostania w Suwałkach jeszcze przynajmniej na jeden sezon. W tej sprawie będziemy też rozmawiali z dyrektorem Legii Warszawa. Zobaczymy, może uda się pozyskać jeszcze innych piłkarzy, bo dla chłopców mający za sobą występy w Młodej Ekstraklasie przetarcie w II lidze, w takim zespole jak Wigry, to dobra lekcja seniorskiego futbolu. W tym okienku transferowym chcemy pozyskać 3-4 dobrych młodzieżowców, bo z tego składu zostają nam tylko Patryk Sobolewski, Paweł Omilianowicz i wspomniany Mateusz Romachów.
A międzynarodowe trio: Aleksandar Atanacković z Serbii, David Makaradze z Gruzji i Povilas Luksys z Litwy?
D.M.: Jesteśmy po rozmowach z tatą Davida i chcemy z nim przedłużyć umowę. Ten chłopak tak naprawdę grał w piłkę ostanie pół roku, bo wcześniej tylko trenował. W klubie miał bardzo mocnych rywali Tomka i Povilasa. Ale w kilku meczach dał bardzo dobre zmiany. Swoje nieprzeciętne możliwości pokazał między innymi w meczu z Puszczą Niepołomice, zespołem który awansował właśnie do I ligi. Myślę, ze sezon 2013/2014 będzie dla niego sezonem przełomowym, że u nas błyśnie i może stać się wiodącym piłkarzem całej II ligi. Te pół roku był to okres jego aklimatyzacji, przełamywania barier językowych. Teraz nadchodzi czas pokazania swoich piłkarskich umiejętności. Jeśli chodzi o Povilasa i Aleksa to będziemy z nimi rozmawiali. Wiem że obaj chcą zostać w Suwałkach, ale musimy ustalić na jakich zasadach, warunkach. Myślę jednak, że jeden i drugi w tej rudzie pozostawili po sobie dobre wrażenie. Aleks, po słabszym początku, rozkręcił się. Jest Serbem, południowcem, może potrzebował trochę słońca… Povilas moim zdaniem zrobił kawał dobrej roboty. Wprawdzie strzelił tylko trzy gole, ale na boisku widać było, że gra nie dla siebie, ale dla drużyny. Przypuszczam, że w formacjach ofensywnych drużyny nie ma zawodnika, który wykonałby tyle udanych wślizgów, miał tyle odbiorów. A te gole też były ważne. Pierwszy w końcówce meczu otwarcia z Garbarnią na 3:1, który w zasadzie ustawił mecz. Krakowianie zdobyli jeszcze gola kontaktowego, ale był ot tylko gol kontaktowy, a nie dający im remis. Drugi i trzeci otwierały wyniki w wygranych ostatecznie po 3:0 meczach z Concordią Elbląg i Wisłą Puławy. W pamięci utkwiła m i akcja Povialsa w meczu z Radomiakiem, kiedy biegł kilkadziesiąt metrów w stronę swojej bramki aby odebrać skutecznym wślizgiem piłkę rywalowi i rozpoczął kontratak po którym bramkę zdobył Tomek Tuttas. Ta akcja pokazuje jaką rolę Povilas odgrywał w naszej drużynie. Obaj Aleks i Povilas mają powyżej 30 lat, ale robią doskonałą robotę na boisku i tworzą świetną atmosferę w szatni. Kibice nie wszystko widzą, nie o wszystkim wiedzą, a właśnie tacy zawodnicy jak ta dwójka robiąca atmosferę w szatni, stanowiąca wzór podejścia do treningu i zaangażowania w meczu są niezbędni w każdej drużynie. W naszej też.
Chęć pozostania w Suwałkach deklarował; też Marcin Tarnowski.
D.M.: Marcin potwierdził to w rozmowie z trenerem. Teraz pora na rozmowy o warunkach pozostania. W tej rundzie to Marcin był w najgorszej sytuacji z naszych zawodników. To zawodnik o ciągotkach ofensywnych, doświadczony, mający bogatą przeszłość reprezentacyjną, który otarł się o dużą piłkę. U nas grał na lewej i prawej pomocy, na lewej i prawej obronie, a raz na środku. Nigdy nie maił żadnego focha, nigdy nie dyskutował. Grał tam, gdzie wystawił go trener, robił to co powinien robić zawodnik na tej pozycji, a może jeszcze więcej. No i ten przepiękny gol w meczu z Siarką Tarnobrzeg. Generalnie to postać bardzo pozytywna.
W sobotę, w meczu ze Stalą Rzeszów, nie wystąpią kontuzjowany Povilas Luksys i pauzujący za kartki Tomasz Tuttas. Siłę ofensywną Wigier stanowić będą zatem Adam Pomian i David Makaradze. Ciekawa dwójka, z papierami na granie…
D.M.: Jestem nieco zawiedziony brakiem postępów naszego wychowanka, czyli Adama Pomiana. Uważam, ze jest to chłopak o ogromnych możliwościach i nie wiem gdzie tkwi problem, że ich w pełni nie pokazuje, nie wykorzystuje. Pomijając problem choroby, o której mówił Adam w ostatnim wywiadzie, to nie ma z nim żadnych problemów wychowawczych. W tym sezonie, wchodząc z ławki rezerwowych, wnosił do gry drużyny bardzo dużo. Kiedy dostawał szansę gry w podstawowej jedenastce już tak dobrze nie było. Nie wiem z czego to wynika, gdzie tkwią przyczyny takiego zacięcia. Będziemy musieli porozmawiać o tym z trenerem i z Adamem, bo szkoda byłoby żeby piłkarz o takich predyspozycjach szybkościowych, możliwościach marnował się. Nikt nie zarzuci mu braku zaangażowania na treningach, nie ma z nim żadnych problemów wychowawczych. Fajny chłopak, suwalczanin i trzeba zrobić coś, żeby w stu procentach mógł wykorzystać swój talent i pracę. A z Davidem mogą stworzyć ciekawą parę. Obaj nie za wysocy. David dobry technicznie, predysponowany do gry kombinacyjnej. Adam szybki, dynamiczny, dysponujący mocnym strzałem. Zobaczymy co z tego wyjdzie, jak wypadną na tle defensorów Stali Rzeszów..
Kiedy poznamy ostateczny skład na nowy sezon?
D.M.: W najbliższych dniach poznamy nazwiska tych piłkarzy, którzy zostaną z tego zespołu. Mamy jakąś swoją listę życzeń. Dosyć długą, żeby po spokojnej analizie wybrać tych, którzy będą najbardziej do nas pasowali. Niektórych zawodników znamy, innych musimy poznać. Same, nawet kilkudniowe testy nie do końca wszystko wyjaśniają, dają prawdziwy obraz piłkarza i człowieka. Potwierdza to Piotrek Stokowiec, z którym ostatnio rozmawiałem. Zawodnik się spręża na sprawdzianie, ale nie wiadomo jak będzie się spisywał w nowym środowisku, czy się w nim odnajdzie. Co innego widać na boisku, a co innego po podpisaniu umowy. Dlatego chciałbym, aby trzon nowego zespołu znany był nam nie tylko z testów, ale też z tego co i jak robił w przeszłości. Tak jak było to w przypadku Aleksa, Marcina Tarnowskiego, Povilasa czy Bartka Widejki. To nie były strzały w ciemno. Mieliśmy o nich wiedzę z kilku lat wstecz. O ich karierze, zachowaniu, atmosferze jaką sami tworzyli i w jakiej, tworzonej przez innych, potrafili się odnaleźć. W przypadku Bartka, którego nigdy nie widziałem na boisku, zadecydowała opinia kilku trenerów, którzy z nim pracowali w Legii Warszawa. Pojechałem do Warszawy w ostatnim dniu okienka transferowego, podpisaliśmy umowę, zgłosiliśmy go do gry i nie zawiedliśmy się. To był dla nas transfer awaryjny, jakiego teraz chcemy uniknąć. Dlatego najbliższe dwa tygodnie, kiedy piłkarze będą mieli wolne, zarząd będzie miał co robić. Ustalamy plan sparingów…
Zbyt wiele ich nie będzie, bo i czas na przygotowania do sezonu 2013/2014 będzie mało. Koniec rozgrywek 15 czerwca, a pierwszy mecz rundy przedwstępnej Pucharu Polski Wigry zagrają 13 lipca…
D.M.: Nie wiadomo jeszcze z kim, a to nam nieco komplikuje kalendarz przygotowań. Wcześniej bowiem na 14 lipca zaplanowaliśmy mecz z I-ligowym Stomilem Olsztyn, prowadzonym przez znanego naszym kibicom i cenionego w Suwałkach Zbigniewa Kaczmarka, z kilkoma piłkarzami znanymi z występów w Wigrach w składzie. To będzie mecz pożegnalny Daniela Ołowniuka, jednego z najskuteczniejszych piłkarzy w historii Wigier, drugiego naszego strzelca w historii występów w II lidze (18 goli – dop. wł.). Czekamy zatem na losowanie pucharu i postaramy się mecz przełożyć o trzy dni w jedną lub drugą stronę. Chcemy tez zagrać z jakimiś zespołami z Litwy. To dla nas najprostsze i najtańsze rozwiązanie. Mecz z polskim I-ligowcem czy zespołem z ekstraklasy wiąże się z dużymi kosztami, między innymi ze względu na odległość. Litwę mamy o przysłowiowy rzut beretem. Rozmawiamy z kilkoma zespołami, ale w ciągu kilku dni poznamy już szczegółowy plan sparingów oraz kadrę, która rozpocznie przygotowania do jesiennej rundy sezonu 2013/2014…
w którym celem Wigier będzie…
D.M.: Stworzenie Zespołu, który będzie walczył w górnej części tabeli II Ligi.
Życząc piłkarzom zwycięstwa w ostatnim meczu sezonu 2012/2013, a nowemu zarządowi realizacji ambitnych celów dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Tadeusz Moćkun