Mama i dziewczyna mówią, że jest teraz piłkarskim bandytą. Rozmowa z bramkarzem suwalskich Wigier Hieronimem Zochem.
Bez wątpienia neleży w tym sezonie do najjaśniejszych punktów suwalskiego zespołu. W Sosnowcu wybronił w ostatnich sekundach karnego, dobrze zaprezentował się z Bytovią, a w Gdyni zachował czyste konto. Hieronim Zoch, bramkarz Wigier, mówi, że jego forma ciągle rośnie.
Redakcja: Prezentujesz się ostatnio rewelacyjnie. Jesteś w życiowej formie?
Hieronim Zoch: Cieszę się, że pomagam drużynie w osiąganiu dobrych wyników. Czuję, że tworzymy zgrany kolektyw. Widzę, że każdy z piłkarzy daje z siebie wszystko na boisku, a to pomaga, sprawia, że możemy wznosić się na piłkarskie wyżyny. Oby trwało to jak najdłużej. Ciężko pracuję na treningach i czuję, że moja forma ciągle rośnie.
Redakcja: Okrzyknięto Cię nawet bohaterem niedawnego meczu w Sosnowcu. Dzięki Twojej fantastycznej interwencji w ostatniej sekundzie spotkania, Wigry wywiozły z ciężkiego terenu trzy punkty.
HZ: Robiłem swoją robotę. Wcześniej straciłem w tym meczu dwie bramki, przy jednej z nich mogłem zachować się trochę lepiej. W końcówce, podczas rzutu karnego dla gospodarzy, wyczułem intencje strzelca i dopisało mi szczęście.
Redakcja: Niektórzy nazywają już Ciebie specjalistą od karnych.
HZ: Trochę tych jedenastek obroniłem i taka łatka wcale mi nie przeszkadza (smiech). Cieszę się, że jestem tak postrzegany. To budujące.
Redakcja: Mecz z Arką miał dla Ciebie jakiś podtekst? W końcu występowałeś w Gdyni przez kilka lat.
HZ: Dokładnie przez pięć. Mile wspominam ten czas. Mam do tego miasta szczególny sentyment i ciepło je wspominam. Jednak dopiero w środę zadebiutowałem na nowym stadionie przy Olimpijskiej. Wspaniałe uczucie, a do tego wyrazy sympatii miejscowych kibiców. Grało się super.
Redakcja: W niedzielę w Suwałkach też tak będzie?
HZ: To będzie szczególny mecz, takie derby regionu, a to zawsze wyzwala dodatkowe pokłady energii. Jest presja, bo podchodzimy do tego spotkania z pozycji lidera, ale staramy się nie zaprzątać sobie głowy. Tak jak w poprzednich meczach, chcemy dać z siebie wszystko i wygrać.
Redakcja: Wsparcie kibiców pomaga?
HZ: Bardzo. Są naszym dwunastym zawodnikiem. Gdy słyszy się ich doping, można wyzwolić z siebie jakieś ukryte pokłady ambicji. Dodają nam skrzydeł, sprawiają, że nikt nie odkłada nogi, nawet jesli grozi to kontuzją. Serdecznie wszystkich zapraszam na ten mecz i proszę o głośny doping. Dodam, że wsparcie naszych kibiców bardzo pomogło nam w Gdyni. W imieniu swoim i kolegów dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się na ten wyjazd.
Redakcja: Jeszcze jedna kwestia. Zmieniłeś fryzurę. Po bujnej czuprynie nie zostało już śladu. To efekt przegranego zakładu?
HZ: Nie, to tylko i wyłącznie moja decyzja. Dłuższe włosy trochę przeszkadzały mi na boisku, a chcę jeszcze bardziej skupić się na grze, dlatego postanowiłem je ściąć. Mama i moja dziewczyna mówią, że wyglądam teraz jak piłkarski bandyta (śmiech). Bramkarz powinien tak wyglądać.